W 2013 r. powstaniu styczniowemu poświęcono już wiele odczytów, konferencji, dysput i wystaw. Sam zachęcam do obejrzenia wystawy czasowej w Pałacu Krzysztofory przy Rynku Głównym w Krakowie w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa.
Poniżej zamieszczam tekst referatu, jaki został odczytany w dniu 10.08.2013 r. w Jurczycach, podczas sesji z okazji 150-tej rocznicy Powstania Styczniowego, której organizatorem było Towarzystwo Pamięci Generała Józefa Hallera i Hallerczyków oraz Sołtys i Rada Sołecka Jurczyc. Referatowi towarzyszyła prezentacja multimedialna.
Janusz Bierówka
W 2013 r. powstaniu styczniowemu poświęcono już wiele odczytów, konferencji, dysput i wystaw. Sam zachęcam do obejrzenia wystawy czasowej w Pałacu Krzysztofory przy Rynku Głównym w Krakowie w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa.
Na łamach wielu gazet i czasopism, profesorowie historii, choć nie tylko, często podejmowali i rozwijali tematy: czy powstanie styczniowe było potrzebne i czy miało jakieś znaczenie dla odzyskania niepodległości? Jednym słowem: bić się, czy nie bić się? To bardzo dobrze, że rocznicę tego wielkiego zrywu dziś tak wnikliwie rozważamy i upamiętniamy. Uważam osobiście, że walki powstańcze z lat 1863 -1864 przyczyniły się do tego, że dziś możemy chlubić się wolnością.
Przekonany jestem, że bez zrywu powstańczego z 1863 r. nie mielibyśmy:
Kult poległych powstańców, ich mogił i wyjątkowy szacunek dla weteranów powstania styczniowego, kształtowały młode pokolenia Polaków w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Na przykładach bohaterów powstania styczniowego uczono troszczyć się o Polskę, dążyć do wolności i szanować pojęcia, które powodują że czujemy się Polakami. Tak więc choćby dlatego, o powstaniu styczniowym i jego bohaterach należy mówić i utrwalać wiedzę historyczną o tamtych krwawych dniach. Choć te rozważania nie są sednem mojego dzisiejszego wystąpienia, to jednak od nich chciałem wyjść, bo proszę zwrócić uwagę, że przeciętny Polak powstanie styczniowe kojarzy tylko z Królestwem. Konkretnie ujmując z Warszawą. Pisze się i mówi też o ruchach powstańczych w Galicji Zachodniej i na Litwie. Przemilczane są zaś działania w Galicji Wschodniej, z centrum we Lwowie i postawy bohaterów tamtego okręgu. Tak się składa, że najbardziej zasłużonymi dla powstania styczniowego działaczami na tych ziemiach, byli ludzie związani z naszą parafią – z Radziszowem. Trudno dziś nie mówić o postawie i wkładzie dla tego patriotycznego ruchu hr. Heleny z Dzieduszyckich Pawlikowskiej i jej męża Mieczysława Pawlikowskiego. [slajd 3] Tak naprawdę, to przygotowania do powstania w Galicji Wschodniej powinniśmy kojarzyć z ich majątkiem w Medyce. [4] To stamtąd ruszyły pierwsze grupy powstańców przeciwko carskim okupantom i ich posterunkom po ogłoszeniu wybuchu powstania w styczniowe mroźne dni. To tam spotykali się autorzy koncepcji i strategii walk, to tam gościł w murach pałacu w Medyce, Marcin Borelowski pseudonim „Lelewel” – rodem z krakowskiego Półwsia Zwierzynieckiego [5] . Chyba sami Państwo przyznacie, że na ich temat - na temat powstania styczniowego w tamtym regionie mówi i pisze się bardzo mało, … za mało. Ja sam osobiście widziałem wystawę czasową w oddziale przemyskiego Muzeum Narodowego na Rynku w Przemyślu, które przybliża nam historię tamtych dni w Galicji Wschodniej, ale jak mówił mi sam kurator wystawy, ekspozycję tę widziało niewiele zwiedzających. Na szczęście, na tej wystawie, wspomniana jest Medyka i wkład jej właścicieli. Postaram się teraz przybliżyć postaci Heleny i Mieczysława Pawlikowskich i ich zaangażowanie w ideę oswobodzenia ojczyzny. Wspomnę też, jaki związek z tą problematyką ma Radziszów. Zacznę może od Mieczysława Pawlikowskiego.
ul. Szkolna 4
32-052, Radziszów
Nasz rachunek:
Krakowski Bank Spółdzielczy
Oddział Skawina
10 8591 0007 0310
0561 8792 0001