Dzisiaj jest: Piątek, 29 marca 2024
Imieniny obchodzą: Cyryl, Czcirad, Eustachy, Wiktoryn
Vinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo Slider
Opublikowano: czwartek, 09, maja 2013 08:23
Radziszowski wrzesień 1939 roku
Wybuch II Wojny Światowej 1 IX 1939 roku zamknął krótki, zaledwie dzwudziestoletni okres niepodległości Polski. Dwadzieścia lat to niewiele w życiu społeczeństwa, mniej niż życie człowieka. Dla Polski znaczyło to jednak bardzo wiele. W 1939 roku było to już zupełnie inne społeczeństwo. Przytoczymy tylko dwie opinie zawarte w kronice parafialnej, a mianowicie:
Rok 1920: "W lipcu sytuacja polityczna dla Polski stała się groźna. Rosja bolszewicko-żydowska rzuciła się jeszcze na wiosnę na Polskę, aby ją zgnieść i wprowadzić rządy bolszewicko-żydowskie. Wojska było mało w Polsce i lud nie rozumiał niebezpieczeństwa... wieśniak nie chciał iść do wojska - poszła inteligencja i młodzież szkolna; rząd polski wysyłał ludzi swych do wsi i przez cały lipiec w niedzielę po sumie przemawiano pod gołym niebem do ludu budząc miłość ojczyzny i wzywając na ratunek wszystkich, którzy mieli odrobinę jeszcze miłości do Boga i Ojczyzny. Wiece te choć w części skutkowały - po kilku ochotników ze wsi się głosiło."
Rok 1939: "Nastrój w Polsce był zdecydowanie spokojny, gotowy do wygrania wojny. Polska zjednoczyła się, zapomniała czym grożą wojny. Nawet biedny lud roboczy i rolniczy chętnie dawał pożyczkę na dozbrojenie armii."
Co wpłynęło na zmianę mentalności? Jedną z podstawowych przyczyn była niewątpliwie polska szkoła. Warto zwrócić uwagę, że do roku 1901 funkcjonowała zaledwie dwuklasowa szkoła powszechna, przekształcona w tymże roku w czteroklasową. Poziom naukowy tej szkoły nie był zbyt wysoki ze względów lokalowych. Trzeba jednak przyznać, że Radziszów mimo tego, potrafił docenić znaczenie oświaty, zakupując w 1908 roku obszerny pałac dworski z przeznaczeniem na szkołę. Dzięki temu stosunkowo szybko, bo już w roku 1925 szkoła przekształcona została na szkołę siedmioklasową, co było jeszcze w tych czasach rzadkim przypadkiem wśród szkół wiejskich. Szkoła ta była niewątpliwie najważniejszym czynnikiem kształtującym patriotyzm i budzącym poczucie obowiązku względem własnego państwa.
Na pozytywne nastroje wśród ludności wpłynęła skuteczna propaganda władz państwowych wyolbrzymiająca potęgę własnej armii przy równoczesnym pomniejszaniu liczebności i uzbrojenia przeciwnika. Zbyt optymistycznie oceniano również gwarancje i gotowość bojową zachodnich aliantów. Nikt nie mógł uwzględniać groźby i znaczenia tajnego porozumienia zawartego między Ribbentropem i Mołotowem, które jak wiadomo przypieczętowało rozbiór państwa polskiego.
Klęska armii polskiej stała się przyczyną powszechnego rozgoryczenia i szukania winnych za braki uzbrojenia i organizacji w wojsku. Nie brano przy tym pod uwagę różnicy poziomu ekonomicznego, przemysłowego a nawet ludnościowego obu krajów. Liczył się tylko efekt końcowy, całkowitej klęski.
Warto przytoczyć kilka cyfr charakteryzujących dysproporcję sił polskich i niemieckich na południowym skrzydle Armii Kraków, które decydowało o wyniku wojny w rejonie Krakowa, a więc i Radziszowa. Liczby zostały zestawione przez J. Studenckiego w pracy "Na południowym skrzydle Armii Kraków" - Informator Nr 22 Towarzystwa Przyjaciół Skawiny. I tak atakująca armia niemiecka dysponowała 41000 żołnierzami, zaś strona polska około 6500. Podobna dysproporcja występowała w uzbrojeniu: działa 250 do 50, moździeży i granatników - 200 do 20, CKM - 180 do 80. LKM -860 do 160, wozów bojowych 640 do 30, samochodów i motocykli 7300 do 600. Mimo tak dużej dysproporcji sił i środków Armia Kraków wypełniła swe zadanie uniemożliwiając oskrzydlenie i zniszczenie polskiej armii już w pierwszych dniach wojny. Szczególne znaczenie przypadło tutaj 10 Brygadzie Kawalerii Zmotoryzowanej - jedynej nowoczesnej polskiej jednostce bojowej, która po wypełnieniu swego zadania w rejonie Wysokiej aż do końca zachowała pełną wartość bojową, przekraczając granicę polsko-węgierską w Worochcie w dniu 19 IX 1939.
A teraz przypomnijmy pierwsze dni wojny w Radziszowie. Postęp wojsk niemieckich poprzedziła wieść (zresztą uzasadniona), o spowodowanych przez nie zbrodniach i zniszczeniach na zajętych terenach. Ludność cywilna w popłochu opuszczała swe siedziby udając się "na ucieczkę" z nadzieją, że wkrótce los wojny się odmieni. Podobnie było w Radziszowie. Ale oddajemy głos kronice parafialnej.
"Ludność cywilna opuszczała swe siedziby i przed marnym wojskiem uciekała, rzuciła się na straszną poniewierkę i śmierć. Niemcy parli szybko, otaczali nasze wojsko, ludność cywilna znajdowała się często otoczona, bombowce, samoloty niemieckie biły równocześnie w wojsko i ludność. Między tymi zginęła tragicznie z Radziszowa żona Floriana Kościelnego, w parafii Groble koło Niepołomic pochowana."
Była to więc prawdopodobnie pierwsza radziszowska, cywilna ofiara tej wojny. Ale ginęli też Radziszowianie w mundurach. W bohaterskich walkach na wzgórzach Wysokiej koło Jordanowa zginął osiemnastoletni mieszkaniec Radziszowa Władysław Pająk.
W dniu 4 IX 1939 wojna zbliżyła się do Radziszowa. Nie leżał on wprawdzie na linii głównych tras transportowych, lecz wzgórza położone na prawym brzegu Skawinki stanowiły praktycznie ostatnią linię obrony na przedpolach Krakowa. Dla uniemożliwienia użycia przez Niemców w rejonie Radziszowa broni pancernej i opóźnienia skutecznego ataku, saperzy polscy dokonali w centrum wsi szeregu zniszczeń, celowych ze względów wojskowych, lecz bardzo dotkliwych dla mieszkańców. Ale oddajemy głos kronice kościelnej.
"Nasze wojsko cofało się, a przeciw Niemcom wysadzili najpierw most idący na cmentarz i drzewa przy kościele. Wstrząs od dynamitu wybił prawie wszystkie szyby w kościele wraz z ramami, porysował mury, sufit i gzymsy, a nawet zepsuł zamki przy babińcu i zakrystii. Było to o godzinie 8 rano, ludzie usunęli się z kościoła, ksiądz Kalicki był pod chórem i spowiadał. Kawałki szyb i ram okiennych zasłały ołtarze, środek kościoła - szkody ponad 1000 zł. Uległ zniszczeniu witraż Matki Boskiej Częstochowskiej kosztujący 600 zł. Szczęściem nie była zimno i przeciągów, bo by się nie mogło wytrzymać w kościele. O sprawieniu witraża myśleć nie można, bo wojna, fabryki stanęły, tymczasem wprawiono wszędzie nowe okna z szybami przezroczystymi, poprawiono zamki i sufit."
Warto przypomnieć, że ocenione straty w kościele, w wysokości 1600 zł odpowiada ówczesnej wartości około pół kilograma złota. Niepowetowaną stratą była też utrata cennego witraża Matki Boskiej Częstochowskiej ufundowanego w 1927 roku przez Annę Hallerównę.
Do 6 IX 1939 Radziszów nie odczuwał bezpośrednio skutków wojny. Mieszkańcy mogli jednak już 1 IX 1939 obserwować zdążający w kierunku południowym pociąg pancerny "Pierwszy Marszałek", który już w godzinach przedpołudniowych włączył się do walki, strzelając z 4 dział 75 milimetrowych do nacierających Niemców. Po ciężkich walkach pociąg w dniu 3 IX 1939 w godzinach popołudniowych odjechał w kierunku Krakowa. Zaznaczyć należy, że w toku walk pociąg ten nie uniknął pewnych strat, gdyż w dniu 2 IX ranny został jego dowódca kapitan Cymbarski i oficer łączności porucznik Kazimierz Pfaffenhofen-Chłędowski. Straty te jednak nie obniżyły jego wartości bojowej.
W środę 6 IX 1939 pojawiły się w Radziszowie pierwsze patrole niemieckie, które złożyły swą "wizytę" na plebani. Relację z tej wizyty znajdziemy również w kronice parafialnej.
"Patrole i żołnierze niemieccy zjawili się w środę rano. Na plebanię przyszło dwóch Niemców żądając otworzenia kościoła. Przepatrzyli kryjówki, czy nie ma prawdopodobnie wojska polskiego, wyszli na wieżę kościoła by zobaczyć Kraków. Potem poprosili o posiłek, którego dla ułagodzenia ich chętnie im udzielono. Mieli bowiem opinię, że wszędzie palą i zabijają ludzi. Jeszcze we wtorek 5 IX wojsko nasze walczyło na wzgórzach Radziszowa, na Podlesiu, na Bukowiu, koło Mogilan i innych. Od poniedziałku 4 IX do wtorku (5 IX) ciągle słychać było terkot karabinów maszynowych, huk dział, których pociski na szczęście przelatywały nad Radziszowem nie robiąc nikomu szkody".
Należy uzupełnić informacje zawarte w "Kronice" informacjami z innych źródeł. Działania bojowe w rejonie Radziszowa trwały (jak to wspomina "Kronika") jeszcze przez cały dzień 5 IX. Odcinek frontu od Tyńca po Myślenice podlegał Grupie Operacyjnej generała Boruty-Spiechowicza. Odcinek obrony na wzgórzach radziszowskich na prawym brzegu Skawinki, w dniu 4 IX 1939 obsadzony został przez 3 Pułk Strzelców Podhalańskich. Odcinek ten był względnie spokojny w przeciwieństwie do sąsiedniego odcinka w Krzywaczce. Mówi o tym m. in. relacja generała Monda o walkach w dniu 5 IX 1939 roku.
"Walki na linii Skawina-Krzywaczka miały następujący przebieg: Na odcinku 21 dywizji piechoty górskiej: Radziszów (3 Pułk Strzelców Podhalańskich), Krzywaczka (4 Pułk Strzelców Podhalańskich) straże przednie XVII Korpusu od rana podchodziły pod stanowiska polskie, przy czym punkt ciężkości zaznaczył się na skrzydle południowym pod Krzywaczka, gdzie według meldunków działała 45 dywizja piechoty. Gdy mgła opadła, ukazały się liczne cele dla artylerii polskiej. Zwalczanie ich, dzięki dogodnym punktom obserwacyjnym i dobremu przygotowaniu ognia było bardzo skuteczne. Od godziny 11 do zmroku załamały się w ogniu artylerii i broni maszynowej trzy natarcia niemieckie, pomimo że dwa ostanie były wsparte czołgami. Na przedpolu leżały czołgi. Wszystko to bardzo podniosło ducha. Lotnictwo niemieckie bombardowało miejsce postoju dowództwa dywizji w Mogilanach. Nie ponieśliśmy jednak większych strat. Rozkaz do odwrotu wieczorem był dla żołnierzy wielkim zaskoczeniem; około godziny 20:00 piechota zeszła ze swych stanowisk. Nieprzyjaciel nie przeszkadzał; w nocy natomiast ostrzeliwał ogniem artylerii opuszczone już pozycje polskie".
Wzorowa postawa żołnierzy polskich 21 dywizji piechoty, szczególnie w rejonie Krzywaczki, tym bardziej zasługuje na uznanie, że jeszcze dwa dni wcześniej dywizja ta prowadziła w rejonie Wadowic ciężkie walki obronne, w czasie których poległo 182 żołnierzy, pochowanych na cmentarzu wojskowym i parafialnym w Wadowicach.
A teraz kilka słów o dalszych losach 2 pułku Strzelców Podhalańskich walczących w 1939 roku w Radziszowie. Resztki 3 pułku Strzelców Podhalańskich wraz z dowódcą pułku, ppłk. Julianem Czubrytem doszły z innymi oddziałami do rejonu Pary (na zachód od Tomaszowa Lubelskiego), gdzie uległy rozproszeniu. Sam dowódca dostał się do niewoli niemieckiej 20 IX 1939 w pobliskim Narolu.
Generał brygady Mieczysław Ludwik Boruta-Spiechowicz był żołnierzem z doświadczeniem. Brał udział w I wojnie światowej. Urodził się w roku 1894, a od 1913 studiował w Akademii Handlowej w Antwerpii. W latach 1914-1918 służył w Legionach Polskich. Brał udział w bitwach pod Rarańczą i Kaniowem. W latach 1918-19 dowodził odcinkiem podczas obrony Lwowa, następnie znalazł się w armii generała J. Hallera. W latach 1920-21 odbył kurs udoskonalający w Szkole Sztabu Generalnego. W kampanii wrześniowej 1939 roku dowodził Grupą Operacyjną "Bielsko", przemianowaną następnie na "Boruta", Armii "Kraków". W latach 1939-41 był więziony w Moskwie, a po utworzeniu Armii Polskiej w ZSRR dowodził 5 Dywizją Piechoty. W latach 1943-45 pełnił funkcję dowódcy I Korpusu Polskiego w Wielkiej Brytanii. W 1945 roku wrócił do kraju. W 1946 przeszedł do rezerwy i do roku 1964 prowadził gospodarstwo rolne pod Szczecinem. Od 1964 mieszkał w Zakopanem i tam poświęcił się działalności kombatanckiej. W 1977 roku należał do współzałożycieli Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Za zasługi wojenne został odznaczony Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari, Krzyżem Niepodległości oraz siedmiokrotnie Krzyżem Walecznych. Zmarł w roku 1985 w wieku 91 lat.
Tak więc przebiegała wojna 1939 roku w Radziszowie. 6 IX 1939 wkroczyły tu pierwsze patrole niemieckie. Polskie pozycje obronne na linii Tyniec-Skawina-Radziszów-Krzywaczka, opuszczone przez wojsko polskie, zamilkły. Droga dla wojsk niemieckich do Krakowa została otwarta. W tym też dniu Niemcy wkroczyli do Krakowa. Zakończył się okres krótkiej niepodległości, nadszedł przeszło czteroletni, mroczny okres okupacji. Szkic ten stanowi zestawienie ważniejszych faktów obrazujących działania wojenne w Radziszowie, lecz nie oddaje w pełni nastrojów i przeżyć ludności w tym czasie.
Tadeusz Dybeł, "Głos Radziszowa" nr 12, VII 2001, s. 6-8.

Stowarzyszenie

ul. Szkolna 4
32-052, Radziszów

Nasz rachunek:
Krakowski Bank Spółdzielczy
Oddział Skawina

10 8591 0007 0310
0561 8792 0001

Logowanie