Bociani skarb
Jak co roku z początkiem kwietnia do Radziszowa przyleciały bociany. Ich pojawienie poprzedza nadejście wiosny - cieplejszych nocy oraz letnich dni, zaś ich odlot sygnalizuje nieubłaganą jesień - pojawienie się mroźnych poranków i nocy.
Bociany przez pięć miesięcy w roku (od początku kwietnia do prawie końca sierpnia) uczestniczą niejako w życiu naszej miejscowości. Przysłuchują się rozmowom mieszkających pod ich gniazdami ludzi, wrzaskom bawiących się dzieci, turkotom jadących traktorów, szumowi przejeżdżających samochodów.
Latają nad naszymi głowami, zaliczają kolejne dachy, żerują na łąkach, ogrodzie parafialnym. Kojarzą się z czymś dobrym. Ich klekot wraz z ćwierkaniem ptaków napawa radością każde serce spragnione słońca i ciepła. Przeżywają te same dramaty co ludzie - załamania pogody, nawałnice, powodzie, okresy suszy.
Są naszym skarbem, także kulturowym. Bo znane są naszym babciom, dziatkom przysłowia: "Jak bocian przyleci, możecie wyjść dzieci", "Gdzie bocian na gnieździe, tam piorun nie uderzy", "Nie mnie brać na bociany", "Na jednej łące wół trawy patrzy, a bocian żaby", "Gdy na święty Józef bociek przybędzie, to już śnieg nie będzie", "Jak przylecą żurawie, bierz się do grochu prawie; jak przylecą bociany, pierwszy zagon zasiany".